Nauczyli nas regułek i dat.... powtarzali, co nam wolno, co nie... Mam wrażenie, że niewiele zmieniło się od tego czasu. Kolory z czerwonych przeszły w niebieskie, mundury zwinnie zmieniono w korporacyjny dress code, a wolność słowa zagubiła się gdzieś w poprawności politycznej.
Mamy swoje M-ileś-tam, swoje kieliszki z winem, swoje szpilki od Blahnika, swoich stylistów duszy, swoje konta na FB. Swoje, nasze, niczyje. Sprzedano nam marzenia. Prawo popytu i podaży. "Przecież jest super, więc o co Ci chodzi?"