Thursday, January 14, 2010

a propos

Anioły odchodzą z naszego życia, by egzystencję kogoś innego uczynić piękniejszą, łatwiejszą, bardziej ludzką. Możemy je oczywiście sztucznie podtrzymywać w naszej rzeczywistości, ale na co komu smutny Anioł? Dlatego musimy pozwolić im odejść.

Mój Anioł, ten co to zasnął kiedyś w niewłaściwym momencie, nadrabia zaległości od czasu do czasu. Albo cudownie ściemnia w tej kwestii. Mami, wabi, bajeruje. I tylko czasem przebija przez ten cały cyrk jego smaczne pochrapywanie.


P.S. na początku tego miesiąca minęło 5 lat mojej egzystencji w tym miejscu... To mój najdłuższy związek do tej pory ;-) życzę sobie z tej okazji najcudowniejszego i toast kawą wznoszę, jak na biurwę przystało, ole!!

4 comments:

calypso said...

co do najdłuzszych zwiazkow - to ja chyba nie lubie zbyt długich :)) ale z miejscem jest inaczej. wiec nie ma strachu,ze sie rozstaniecie :)

Ale niezgodzic sie musze - Anioły, akurat te o których mysle, powinny zostac na Ziemi, nie tylko dla mnie, dla nas, głownie dla Siebie.
wiec...
noo
sie ostatnio po prostu modle....

Agnieszka said...

Pytanie - kto kogo bardziej potrzebuje? Anioły nas, czy my Aniołów?

calypso said...

to chyba jest piekna wymiana :)
wiec i tak i w druga tez :)

Agnieszka said...

tez :)