Herbata zaparzona, siedzę na stole, bo przez ostatnich kilka dni nie mogę sobie miejsca znaleźć, majtam nogami, może nieco zbyt nerwowo. Za oknem późny zmierzch, w tle euforia jakiegoś zdaje się dziewięciolatka z racji pokonania innego zdaje się dziewięciolatka w wyścigu rolkarzy o osiedlową sławę. Robię porządek w ramach Wielkiego Sprzątania Wiosennego Z Okazji Świąt Różnych. Głównie na komputerze, szczerze mówiąc. Zdjątka, linki, szkice wierszy jak maźnięcia węglem po kartce papieru. To na półkę, to do kosza, to do ukrytych folderów. I aż mi dziwnie z tym, Bałaganiara brata się z Ładem i Porządkiem, no no, kto by pomyślał...
Pozostaje jeszcze kwestia odpowiedzi na list... Zbieram się do tego i podchodzę na raty. I myślę. I wiem.
W kolejności zapytań, w harmonii sumienia i rzeczywistości, stan rzeczy na dziś:
- powiedziałam i mówię nadal, każdego dnia,
- jeszcze nie zwiedziłam ale na bieżąco staram się odkrywać,
- nie pobiegałam jeszcze,
- jeszcze się chłodzi to piwo co to mam je wypić,
- niezmiennie w trakcie redagowania i kompletowania,
- jeszcze mi nie po drodze z psychologią,
- RW jeszcze żyje i ma się nieźle, więc koncert przede mną,
- brak w dokumentach tego świstka akurat,
- uchowałam, uchowuję i nie zamierzam ustać w tym procederze,
- kombinuję z książką najpierw, scenariusz na jej podstawie,
- odnalazłam,
- zakochałam się i trwam w tym stanie,
- staram się, ale czasem wychodzi koślawo i na opak,
- dom zmienił się na razie w mieszkanie, cokolwiek na parterze i z widokiem na cudnie zielony park, kominka z przyczyn technicznych brak, psa również (cytat pamiętam doskonale),
- nabyłam, nie martwię się,
- kupiłam, dostałam, posiadam, pachnę,
- sama mnie znalazła tak jakby.
- żyje mi się całkiem nieźle, na przekór powszechnemu zniesmaczeniu i zmęczeniu rzeczywistością,
- ubrana w kilka spełnionych marzeń i otulona oczekiwaniem na kilka ważkich decyzji,
- przy mnie bambus w doniczce, Właściwy Facet po drugiej stronie telefonu i wsparcie bliskich,
- jestem cholernie szczęśliwa,
- poza przyjaciółmi czasem pan z dywanami zajrzy albo z drzwiami w teczce,
- nadal w Polsce, wyjeżdżam tylko w ramach turystyki stosowanej,
- kocham i jestem kochana,
- piszę nadal, głównie zlecenia i monity,
- psa brak jeszcze,
- pod domem stoją dwa sznury samochodów długaśne na paręnaście metrów, czasem straż miejska,
- D. (kilka miesięcy temu), siostra ze szwagrem (05.07.2008), ja (w wieku 18 miesięcy), Właściwy Facet (w tymże samym wieku), ja z siostrą i Mamą (ma druga Wigilia), ja i Właściwy Facet (Sylwester 2008/2009),
- jak już wspominałam, kominka brak.
Oczy błyszczą mi z radości. Jak gwiazdy.