Tuesday, December 09, 2008

piękna i rycerz
















Najpierw był krótki telefon i moje nic nie przeczuwające: "Cześć świeżynka!". 
Potem spotkanie na peronie. "Hmmm, pomarzyć zawsze można." 
Niezliczone godziny spędzone na rozmowach sponsorowanych (o błogosławiony telefonie służbowy!). 
Moje wahnięcia i cholerny strach. 
I piątek z rozmową do rana o wszystkim i o niczym, z tortelini ze szpinakiem, sosem czosnkowym i kurczakiem o drugiej nad ranem, z niedzielnym popołudniem werandy, kiedy w jednym ułamku sekundy świat się zatrzymał. 
I potem ruszył z kopyta. Jak opętany. 
"Pusto tu bez Ciebie, Mała." 
Profesjonalizm zaskoczenia. 
Zaryzykowałam swoją przeogromnie wypracowaną niezależność, egoistyczne umiłowanie wolności, świętospokojną ciszę, ręce w kieszeniach i siebie. 
I co? I dobrze jest. I już. I niech zostanie. 
I kropka.