Saturday, March 29, 2014

I still have my key

Will we ever meet in the Castle again? Will we dance like there's no tomorrow? 
Remember? The quiet Room, with windows wide open, the song of the ocean, two glasses and a bottle of red wine... So typical, so predictible, so simple. 

The Room's been quite empty for some time, no visitors, no long lazy conversations, no laughs, no tears, no stupid jokes, no meaningful silence.... seems like they've all evaporated. There's just dust and dirt, a lonely Anansi Boy is curiously starring at me. I can hear some old music, but it's so distant and I'm not sure anymore whether it's only my imagination, wind or you. As always, there is no reflection in the dusty mirror. As always, there are some burned candles. As always, there's a star falling. 
The Room has ben conquered by time and darkness, things we always wanted and never really had. 

Our lives have changed - we have changed, in a way. But it's the moonlight that shows who we really are. 

Friday, September 07, 2012

Mały Człowieku - witaj!



Mały Człowieku, świat Ci pokażę. Wielką żyrafę w zoo i majowego chrząszcza w ogrodzie. Złote kłosy pszenicy i niebieskie subaru. Głębokie kałuże i szerokie plaże. Pierwsze truskawki, pachnące czerwienią i słońcem. Dobrych ludzi z bliska i złych z daleka. Maślane włoskie ciasteczka i porządny polski bigos. 
Mały Człowieku, cały świat Ci pokażę. Ale najpierw zanucę kołysankę i przytulę do serca.

Tuesday, June 12, 2012

Zaproszenie



Mam propozycję, jedyną w swoim rodzaju, genialną w swej prostocie.
Usiądziesz w cieniu stuletniego dębu, pod bosymi stopami nieprzycięta od 2 tygodni trawa przyjemnie połaskocze, za płotem parskną konie, a drewniana ławka przyjemnie pouwiera w tyłek. 
Nie dotrze tu zgiełk autostrad ani gwar dużych miast. Nikt tu nie będzie pędzić z kolejnym projektem, nie spiętrzą się dokumenty na biurkach, nawet koty bardziej leniwie niż gdziekolwiek indziej przeciągną się zmysłowo i z gracją przespacerują się po ogrodzie. 

W kuchni rozniesie się aromat świeżo upieczonego ciasta drożdżowego z wiśniami, po chwili syk ekspresu ciśnieniowego produkującego kawę wypełni przestrzeń, a stukot filiżanek na spodkach wybije rytm tego popołudnia.  

Dasz się skusić?

Monday, November 21, 2011

Alternatywa i punkt odniesienia wg Mayorala

...pamiętasz? siedzieliście wtedy na kanapie, w kieliszkach migotało wino, rozmawialiście o różnych rzeczach, bardziej lub mniej ważnych, o trywialnych potrzebach chwili i esencjonalnych aspektach egzystencji... w pewnym momencie Ona poczuła się tak dobrze, tak... u siebie, tak na swoim miejscu. Pomyślała, że mogłaby... zmienić tak wiele, przewartościować swoje potrzeby i spowodować, że pewne rzeczy stałyby się namacalne.

Po kilku dniach, w godzinach popołudniowych, pomiędzy jednym skrzyżowaniem a drugim, Ona usłyszała, jak po raz kolejny pada imię Innej. Z tą specyficzną intonacją. W tamtej chwili jej wcześniejsze doznania i pewności wydały się mdłe, nierealne i z hukiem pękającej bańki mydlanej rozpłynęły się pośród 3 i 4 białego pasa drogowej zebry. 
Spojrzała przed siebie: jakieś dziecko wypuściło z ręki nadmuchany helem balon. Spojrzała w lewo: słońce oślepiało, nawet przez przyciemniane okulary. W prawo.... Nie... Nie potrafiła spojrzeć w prawo.

************************************

"Na zasadzenie drzewa wybrałaś miejsce najgorsze z możliwych, najbardziej odsłonięte. (...) Chciałbym wiedzieć, (...) co czułaś w ciągu tylu lat. (...) Bez oszukiwania siebie samego, bez złudzeń..."

"Przychodzi moment w życiu, kiedy trzeba zadecydować o przyszłości, i ja wybrałam wyjazd."


************************************


Są tacy, dla których jeszcze nie zasadzono Magnolia campbelli. Bezużyteczne drzewo, które najpierw bardzo długo rośnie, a potem daje tylko kwiaty.
W smutnym położeniu są Ci, którzy nigdy w cieniu swojej magnolii nie usiądą, nie zobaczą, jak okrywa się kolorem bladoróżowym, nawet po tych dwudziestu pięciu latach troskliwej pielęgnacji.

A Ty? Masz swoją magnolię?

Friday, October 07, 2011

Dorosłe dzieci


Nauczyli nas regułek i dat.... powtarzali, co nam wolno, co nie... Mam wrażenie, że niewiele zmieniło się od tego czasu. Kolory z czerwonych przeszły w niebieskie, mundury zwinnie zmieniono w korporacyjny dress code, a wolność słowa zagubiła się gdzieś w poprawności politycznej. 
Mamy swoje M-ileś-tam, swoje kieliszki z winem, swoje szpilki od Blahnika, swoich stylistów duszy, swoje konta na FB. Swoje, nasze, niczyje. Sprzedano nam marzenia. Prawo popytu i podaży. "Przecież jest super, więc o co Ci chodzi?"